Cena białego szaleństwa. Jak radzić sobie z kontuzją po nartach?
Każdej zimy, kiedy tylko pojawia się pierwszy śnieg, a termometr pokazuje minusowe temperatury, Polacy ruszają na urlopy zimowe. Rozpoczyna się czas tzw. „białego szaleństwa”.
Gdy wreszcie możemy cieszyć się zjazdem ze stoku, bardzo szybko zapominamy o ryzyku, jakie wiąże się z jazdą na nartach/snowboardzie. O ile dla większości ferie zimowe pozostawiają po sobie tylko miłe wspomnienia, to, niestety, z roku na rok rośnie liczba osób, dla których powroty wcale nie są tak szczęśliwe.
Zmiana nart z prostych i długich na krótkie i taliowane, tzw. „carvingi” sprawiła, że nauka jazdy stała się szybciej przyswajalna, a sama jazda – dużo prostsza. Dla części uczestników sportów zimowych w Polsce, jedynie prędkość jest – najczęściej złudnym – wyznacznikiem umiejętności narciarskich.
Co więcej, musimy pamiętać, że nie wszystko zależy od nas i może nas spotkać zdarzenie losowe. Na stoku przebywa wielu narciarzy i snowboardzistów, którzy mogą wpaść na nas – i nieszczęście gotowe. Przy dużej prędkości zjazdu dochodzi do poważnych wypadków i kontuzji, a w przypadku nart i snowboardu urazy najczęściej dotyczą kolan, nadgarstków i stawów ramiennych. Gdy energia urazu jest niewielka, czyli – gdy jedziemy wolno – upadek może skończyć się banalnym stłuczeniem, jednak przy szybszej jeździe, więc i większej energii, może dość nawet do złamania kości.
Dużą grupę problemów stanowią także kontuzje przeciążeniowe. Planując ferie zapominamy, aby przed wyjazdem odpowiednio przygotować organizm do wzmożonego wysiłku podczas wyjazdu. Jednego dnia siedzimy 8 godzin przy biurku, a drugiego cały dzień szusujemy po zimowych stokach, poddając nasze stawy i mięśnie przeciążeniom, do których nie są przyzwyczajone. Wtedy na drugi dzień pojawia się ból kolana lub kręgosłupa, który uniemożliwia dalsze przygody na stoku i, tym samym, psuje nam urlop.
Co zrobić po kontuzji?
Kontuzja zawsze dotyka nas w najmniej odpowiednim momencie i nigdy nie jesteśmy na nią przygotowani. Do tej pory samodzielni i w pełni sprawni, w jednym momencie stajemy się uzależnieni od kul łokciowych lub wymagamy pomocy w prostych czynnościach codziennych.
Jeśli już dojdzie do kontuzji na stoku, nie należy się załamywać – niejeden olimpijczyk i profesjonalny sportowiec przeżywał ten sam dramat, by później wrócić w jeszcze lepszej formie. Biologia rządzi się jednak swoimi prawami, dlatego nie można przyspieszać procesu gojenia – na to potrzeba czasu i cierpliwości. Warto jednak minimalizować negatywne skutki unieruchomienia kończyny. Warto zapytać lekarza o ćwiczenia, które nie zaburzą procesu leczenia, jednocześnie pozwalając utrzymać mięśnie w dobrej kondycji.
Każde unieruchomienie kończyny prowadzi do zaniku jej mięśni i spadku ich napięcia, np. unieruchomienie kolana bardzo szybko prowadzi do zaniku mięśnia czworogłowego. Dlatego tak ważne są ćwiczenia izometryczne napinające ów mięsień. Ćwiczenia izometryczne to takie, które powodują napięcie mięśnia bez poruszania stawem. Wspomagają krążenie krwi żylnej, tym samym przeciwdziałając obrzękom.
Po kontuzji warto wykonywać też ćwiczenia stawów nieobjętych urazem, np. wtedy, gdy dojdzie do złamania nadgarstka, trzeba ćwiczyć palce ręki, łokieć i staw ramienny. Dzięki tym ćwiczeniom, po zdjęciu gipsu rehabilitacja będzie szybsza i łatwiejsza.
Konieczne zmiany
Pacjenci często pytają: czy dieta ma znaczenie? Oczywiście, że tak! Czy w takim razie należy jeść galaretki? Niekoniecznie. Dieta powinna być zbilansowana, czyli opierająca się na prawidłowych proporcjach pomiędzy białkiem, węglowodanami i tłuszczami. Należy unikać nadmiaru węglowodanów i pamiętać o tłuszczach roślinnych, które zawierają zdrowe nienasycone kwasy tłuszczowe. Białko to budulec potrzebny przede wszystkim w procesie gojenia, dlatego najlepiej jest dostarczać je pod postacią nabiału, wraz z potrzebnymi składnikami mineralnymi, takimi jak wapń.
Na czas naszej rekonwalescencji przeorganizujmy naszą przestrzeń domową. Gdy poruszamy się o kulach, usuńmy z podłóg chodniki, na których możemy się pośliznąć izabezpieczmy śliskie kafelki w łazience. Pamiętajmy, że gdy siedzimy czy pracujemy, powinniśmy układać kontuzjowaną nogę wyżej, np. na taborecie. Taka praktyka działa przeciwobrzękowo. Gdy mamy niesprawną kończynę górną, warto ustawić łóżko czy szafkę tak, by korzystanie ze sprawnej ręki było wygodniejsze.
Grunt to rozsądek
Pamiętajmy, że z każdej sytuacji kryzysowej warto wyciągnąć wnioski. Doznana kontuzja powinna być dla nas sygnałem, że być może to już najwyższy czas, by zadbać o swoje mięśnie i stawy. Warto pomyśleć o odwiedzeniu klubu fitness lub siłowni. Dobrze robi również bieganie, szczególnie w przypadku kontuzji przeciążeniowych, kiedy nasz aparat ruchu nie był przygotowany na obciążenia zimowych sportów.
Urazy to często zdarzenia losowe, jednak zdarza się, że sami się o nie prosimy. Niesieni emocjami zapominamy o bezpieczeństwie i nie dostosowujemy prędkości do własnych umiejętności. Mimo wszystko warto pochodzić do nich krytycznie i mierzyć swoje siły na zamiary.
Tekst oryginalnie pojawił się na łamach fakt.pl dnia 12 marca 2018 r.