20 Maratonów! – mała retrospektywa 😉
We wrześniu przebiegłem swój 20 maraton!
Z chęcią odpowiem na pytanie, dlaczego po raz kolejny wystartowałem na tym dystansie. Biegać zacząłem trochę przypadkowo. Wcześniej uznawałem bieganie za wyjątkowo nudną aktywność, przegrywająca z atrakcyjnymi grami zespołowymi. Niemniej jednak, ucząc się do egzaminu w roku 2007, potrzebowałem „zresetować głowę”. Pomyślałem wtedy o bieganiu, zakładając jednocześnie, że szybko uda mi się zmęczyć. I tak, przebiegłem swoje pierwsze 3 km. Metoda na zmęczenie okazała się skuteczna. Pozwała dystansować się od nauki. Z sukcesem zdałem egzamin specjalizacyjny, a bieganie zostało ze mną do dziś. Wówczas, jedyną moją metodą treningową, było wydłużanie dystansu biegu. Okazywało się to skuteczne do dystansu półmaratonu, który przebiegłem po 6 miesiącach. Na mecie tego biegu pomyślałem, że nadszedł czas na maraton. Nie korzystałem z żadnych planów treningowych, tak więc start w maratonie w 2008 był biegową porażką. A jednak ukończyłem go, niestety z dość z marnym czasem: 4 godzin i 29 minut. Kolejny maraton, rok później, również nie był lepszy. Zabrało mi trochę czasu by zrozumieć, że do treningu trzeba podejść metodycznie. Pierwsze starty to były prawdziwe cierpienia na 30 km. Ale im bardziej cierpiałem, tym więcej sobie obiecywałem po kolejnym stracie. Zrozumiałem, czym jest trening tlenowy, interwałowy, jak pracuje się nad siłą biegową. Im bardziej się poprawiałem, tym więcej chciałem osiągnąć. I tak oto, w 2017 roku w Orlen Warsaw Marthon uzyskałem swój życiowy wynik: 3 godziny 12 minut.
W tym roku zadowolony jestem z wyniku 3.24
Oczywiście chciałem jeszcze więcej, ale pojawiły się kontuzje oraz brak czasu potrzebnego do przygotowań. Jednak nie zrezygnowałem z maratonu i co roku startuję we wrześniu, w Warszawie. Maraton jest dla mnie próbą charakteru, mierzenia się ze słabościami, pokonywanie przeciwności, by na mecie czuć olbrzymią satysfakcję. Nauczony doświadczeniami już wiem, jak przygotować się do przebiegnięcia 42 km. W tym biegu nie ma nic za darmo! Konieczna jest dyscyplina, systematyczność treningów: niezależnie od pogody, wakacji i urlopu. Dyscyplina i systematyczność to cechy, które w życiu są przepisem na sukces. Ich praktykowanie w sporcie, wykorzystuje w pracy zawodowej.
Podobnie jak radzenie sobie z kryzysem. Konsekwencja przygotowań nagradzana jest w czasie startu, a sukces rodzi się w dyskomforcie przygotowań. Powtarzam również zdanie, które uważam za najtrafniej opisujące ten bieg: sukces w maratonie to sztuka przebiegnięcia ostatnich 10 km. I taka jest moja taktyka biegu: zaczynam ostrożnie, tak by być najlepiej przygotowanym na ostatnie 10 km, które decydują o wyniku tego biegu. Mimo, że obecnie moje wyniki są odległe od mojej życiówki, to mimo wszystko, równy bieg, bez większych kryzysów, daje mi olbrzymią satysfakcję. Poza tym, utożsamiam się ze środowiskiem biegaczy, rozumiem ich emocje, rozczarowania i potrzeby. Wiem, co oznacza kontuzja na ostatnim etapie przygotowań. Dlatego też rozumiem, jak głęboko bolesne mogą być zdania moich kolegów ortopedów, którzy traktują bieganie jako niezmiernie szkodliwe dla stawów. Mam na ten temat trochę inne zdanie. Nie tylko poparte moimi obserwacjami, ale również naukowymi doniesieniami. (Tu możecie po tym przeczytać więcej)
Na mecie najszybszego mojego startu w maratonie rok 2017 Orlen Warsaw Marathon
15 lat temu zacząłem biegać, w międzyczasie starując w wielu biegach. Obecnie koncentruję się na maratonie, który jest zwieńczeniem rocznych przygotowań. Maraton to bieg, który koncentruje w sobie wszystkie emocje, prawie jak w życiu. Zamierzam więc kontynuować tradycje startów w Maratonie Warszawskim, dopóki pozwoli mi na to zdrowie😊.
Źródło: unsplash.com
Rok 2007 to mój pierwszy start na 10 km:
na mecie biegu Biegnij Warszawo wraz z bratem
(brak biegowej odzieży nie był problemem🙂)
Jeśli chcielibyście, abym napisał artykuł na interesujący Was temat, zapraszam do kontaktu: poczta@biegajacyortopeda.pl!