Bieganie jesienią! – Czy infekcje biorą się z zimna?
Musze przyznać, że bardzo lubię biegać jesienią.
Chłodniejsze dni sprzyjają intensywnym treningom i nie przeszkadza już ani słońce, ani wysoka temperatura. Jednak okres jesienno-zimowy to naturalny czas wzrostu infekcji układu oddechowego, co wobec panującej epidemii ma szczególne znaczenie.
Mnie niestety zdarza się w tym okresie „załapać” jakąś infekcje, czym oczywiście narażam się żonie i zmuszony jestem wysłuchać uwag w stylu: „…przez te twoje bieganie”. ?
Czy jednak na pewno zimno, deszcz, wiatr mają wpływ na wzrost ilości infekcji? Czy są naukowe podstawy tej zależności?
Już w starożytnym Rzymie wiedziano
Przekonanie, że od zimnego powietrza można się rozchorować, sięga korzeniami starożytnego Rzymu. Rzymski lekarz Aulus Cornelius Celsus pisał w dziele „De Medicina”, że zima powoduje bóle głowy, kaszel i ból gardła. Nasze babcie powtarzały prawdy o „przewianiu”, „ złapaniu wilka” i zbawiennym wpływie ciepła na nasze zdrowie. Jest w tym trochę prawdy. Niska temperatura sama w sobie nie powoduje choroby. Do tego niezbędny jest jeszcze wirus. Wirusów, które powodują infekcje górnych dróg oddechowych jest bardzo dużo – około dwustu. Wywołują one podobne objawy (katar, ból gardła, kaszel, ból głowy, czasami gorączka), które potocznie nazywamy przeziębieniem. Większość z infekcji dróg oddechowych (przeziębień) wywoływana jest przez tzw. rhinowirusy, rzadziej przez wirusy paragrypy, adenowirusy, enterowirusy i koronawirusy (do tej grupy należą też niebezpieczne wirus SARS CoV2 , czy MERS).
Do zakażenia dochodzi drogą kropelkową, poprzez areozol. W momencie kichnięcia, wirusy „wystrzeliwane” są w powietrze i mogą się osadzać na różnych powierzchniach. Groźne jest to szczególnie wtedy, gdy tymi miejscami stają się klamki, guziki wind, klawiatura komputera, włączniki światła, pilot telewizora, czyli ogólnie rzecz ujmując, przedmioty z którymi najczęściej mamy kontakt.
To podczas kontaktu z nimi dochodzi do przeniesienia/przekazania wirusa na inną osobę. Myślę, że w związku z obecną epidemią, większość z Was poznała drogi szerzenia się infekcji, które dla przeziębień i wirusa SARS CoV2 są identyczne.
W przypadku rhinowirusów istnieją badania dowodzące, że najłatwiejszą drogą transmisji infekcji jest właśnie dotknięcie ręką powierzchni „zanieczyszczonej” wirusem, a następnie kontakt brudną ręką z ustami lub nosem. Rhinowirusy, które odpowiadają za główną przyczynę przeziębień, najczęściej dopadają nas w okresie pomiędzy wrześniem, a listopadem.
Nie jest to okres najniższych temperatur i mrozów. Istniej pewna teoria, która tłumaczy to faktem, że niskie temperatury to domena wirusa grypy.
Wirus grypy ma otoczkę, która w niskiej temperaturze staje się twardsza, dzięki czemu wirus ten staje się bardziej wytrzymały i łatwiej się rozprzestrzenia. Dominacja wirusa grypy w niskiej temperaturze powoduje natomiast wypieranie ze środowiska rhinowirusów – taka biologiczna konkurencja.
Dlaczego zimno sprzyja infekcji?
Otóż na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Istnieje za to szereg pomniejszych argumentów, które zebrane w całość pozwalają wytłumaczyć ten fakt. Okres jesieni to czas kiedy większość czasu spędzamy w domu, w zamkniętych, stłoczonych pomieszczeniach. To sprzyjające warunki by „podzielić” się wirusem. Kolejnym argumentem jest to, że wychłodzenie organizmu, czyli popularne „przewianie”, czy przemoknięcie, powoduje zaburzenia mechanizmów termoregulacji. W momencie przemarznięcia obkurczeniu ulegają drobne obwodowe naczynia krwionośne, w tym również te w nosie. Upośledza to naszą odporność w momencie, gdy dojdzie do kontaktu wirusa z nabłonkiem nosa.
Niska temperatura sprzyja namnażaniu wirusa, z którym gorzej walczy nasz organizm (poprzez osłabienie mechanizmów odpornościowych), co w konsekwencji doprowadza do infekcji. Stąd też tak racjonalne jest noszenie czapki i rękawiczek, gdy idziemy na trening. Nawet wtedy, gdy inni jeszcze tego nie robią.
Trzeba pamiętać, że głowa to miejsce przez które nasz organizm traci bardzo dużo ciepła. Ręce i stopy natomiast bardzo szybko ulegają wychłodzeniu, co ma znaczenie dla całego procesu termoregulacji. Podczas biegu nasza głowa szybko marznie i ma to wpływ na cały organizm.
W przypadku biegaczy, znaczenie ma jeszcze jeden istotny fakt. W czasie biegu nasze ciało jest rozgrzane, a temperatura ok 10 st C wydaje się wręcz idealna do treningu i utrzymania równowagi pomiędzy produkcją ciepła, a schłodzeniem w jesiennej temperaturze powietrza. Gdy się jednak zatrzymamy, sytuacja ulega diametralnej zmianie. Chłodne powietrze i wiatr szybko wychładzają rozgrzane i wilgotne ciało, które jest chronione jedynie cienką odzieżą biegową. W takim momencie niezwłocznie należy chronić się dodatkową warstwą odzieży lub też szybko schować się do ciepłego pomieszczenia, by nie spowodować termoregulacyjnego kryzysu. Ostatnio ukazuje się dużo publikacji na temat pejotropowego (wielokierunkowego) działania witaminy D oraz jej wpływu na naszą odporność.(czytaj również: Czy (tylko) biegacz musi przyjmować witaminę D?). W okresie jesienno-zimowym, zwłaszcza w naszej strefie klimatycznej, wielu z nas ma niedobór witaminy D i tym samym osłabiony układ odpornościowy.
Wyciągnijmy więc wnioski, zwłaszcza w kontekście profilaktyki zakażeń wirusem SARS CoV2.
Pamiętajmy, by od października uzupełniać witaminę D w dawce 2000 jed.
Obecna jesień to moment szczególny. Każdego dnia systematycznie wzrasta dobowa ilość osób zakażonych wirusem SARS CoV2, co nakłada się na naturalny wzrost infekcji dróg oddechowych, czyli przeziębień występujących w tym okresie.W obecnych czasach osoba chora- przeziębiona może być wręcz stygmatyzowana. Boimy się zachorować. Czy zatem lepiej nie narażać się na ryzyko i zaniechać treningów? Otóż prawda zawsze leży pośrodku. Regularna aktywność fizyczna ma korzystny wpływ na „dobrostan” naszego organizmu w tym układu odpornościowego. Jest na to wiele dowodów. Jednakowoż, biegacze przy tej zmiennej aurze są narażeni na sytuacje mogące prowadzić do termoregulacyjnych kryzysów. Nie zapominajmy o czapce, rękawiczkach, buffach, kurtach chroniących nas przed wiatrem, zawsze lepiej je mieć ze sobą i zdjąć, gdy okażą niepotrzebne, niż znaleźć się w sytuacji odwrotnej. Szanujmy swoje zdrowie, rozgrzany organizm wsparty endorfinami, może w naszej chwilowej ocenie wszystko znieść, jednak za chwile sytuacja może być zgoła inna. Na koniec coś co wszyscy powtarzają do znudzenia, wirus jest nie tylko powietrzu, ale też na powierzchniach dzielonych i współużywanych, dlatego myjmy i dezynfekujmy często ręce. Nieświadomie możemy przenieść wirusa do nosa, ust czy oczu.
Ja nie rezygnuje z biegania. Będę jednak bardzo ostrożny i zapobiegliwy ubierając się na trening. Kończąc zaś trening, nie dopuszczę do nagłego wychłodzenia. Na zakończenie chciałbym wszystkich przekonać i zachęcić do szczepienia się przeciwko grypie, co sam uczynię. Wszystkim Wam życzę udanych treningów i przede wszystkim zdrowia! ?