Maraton błędów nie wybacza
Wielkimi krokami zbliża się drugi start sezonu, to znaczy – Maraton Warszawski. Kiedyś uważałem, że wrzesień to w całym sezonie najlepszy moment na start w maratonie. Przecież w wakacje to czas kiedy można potrenować. Tak jednak było kiedyś.
Gdy chciałem przełamać barierę 4 godzin, a później 3,5, wakacje poświęcałem długim wybieganiom. Teraz uważam, że nie tędy droga. Gdy głównym motywatorem do treningu jest chęć poprawienia wyniku, wówczas trudno pogodzić rozliczne wyjazdy i wysoką temperaturę z reżimem treningowym w wakacje. W euforii sukcesu na Orlen Warsaw Marathon (3:12), wymarzyłem sobie zbliżyć się do magicznej trójki. Uznałem, że we wrześniu wykonam następny krok, ale to wymagałoby potężnej dyscypliny i konsekwencji. Nie wszystko jednak poszło tak, jak chciałem. W trakcie przygotowań wykonałem zbyt mało biegów tempowych, czego efektem był wynik z Biegu Powstania: 41:54 –życiówka, choć nie taka, jakiej bym oczekiwał. Ale za to był to pierwszy start z moim synem!
No tak, ale od końca lipca pozostało jeszcze 8 tygodni do maratonu.
Byłem pełen nadziei, że jeszcze popracuję, ale urlop w ciepłych krajach to nie miejsce i czas na ćwiczenia biegów tempowych, a nabijanie samych kilometrów formy nie stymuluje. Głównym sprawdzianem przed maratonem jest dla mnie start w „połówce” na miesiąc wcześniej. Od 4 lat taką okazję daje mi Półmaraton Praski. Zaniedbany treningowo w sierpniu, przed startem byłem pełen obaw. Zwłaszcza, że po powrocie z urlopu chciałem nadrobić zaległości i czułem się przed startem zmęczony.
Muszę uczciwie powiedzieć, że kręciłem nosem na mecie. Czas: 1:30:47, średnie tempo: 4:16/km. Minutę gorzej od życiówki, ale, obiektywnie, nie było najgorzej. Przede mną jeszcze 2 tygodnie mocnych treningów (2×30 km), następnie luźniejszy tydzień i start 24 września! Liczydło biegowe po wpisaniu wyniku pokazuje 3:16 w maratonie. Oddalam się od trójki, ale może to jest już kres moich możliwości i wyżej nie podskoczę? Zwłaszcza, że mój wiek i koszmarna technika biegu limitują moje marzenia. Wiem, że matron nie wybacza żadnych błędów i zaniedbań treningowych, wiem, że trzeba kalkulować zgodnie ze swoimi możliwościami, że za pychę się drogo płaci.
Jak będzie? Myślę, że ok 3:20, a faktycznie dowiemy się 24 września. Do zobaczenia na mecie!