41. maraton Warszawski – relacja
Mój 12. Maraton Warszawski już za mną. Oczekiwania wobec tego startu były ciut większe. Cel główny osiągnąłem – minąłem linie mety.
Nieosiągnięte pozostały cele pomniejsze, tzn. nie udało mi się pokonać trasy poniżej 3:30 i pokonać całego dystansu bez zatrzymywania. Na 35. kilometrze musiałem jednak na chwile przerwać bieg. Mam zakodowane w głowie, że podczas startu nie można się zatrzymać. To był drugi podbieg na ul. Sanguszki; dopadł mnie kryzys i nie miałem innego wyjścia. Straciłem tam 2-3 minuty, ale, co najważniejsze, pokonałem chwile słabości i wróciłem do biegu. Ostatecznie przybiegłem z czasem 3:30:31.
Bardzo dziękuje za słowa wsparcia przed i w trakcie biegu. Było mi bardzo miło, gdy kilka osób poznało mnie na trasie. Do zobaczenia za rok!