Więzadło krzyżowe. Wcale nie musi być krzyżem dla sportowca
Latem 2016 roku świat obiegła informacja o kontuzji Arkadiusza Milika, a dokładnie jego więzadła krzyżowego przedniego. Co ciekawe, niemal w tym samym czasie jeden z moich pacjentów po rekonstrukcji tegoż właśnie więzadła, przeprowadzonej kilkanaście miesięcy wcześniej, przebiegł swój pierwszy maraton.
Bardzo często jest tak, że kontuzja, a następnie czas operacji, to moment, kiedy chorzy planują zmienić swój styl życia lub tak, jak w przypadku Arka Milika, wrócić na odpowiednie tory zarówno zawodowo, jak i zdrowotnie.
Uszkodzenie więzadła krzyżowego przedniego najczęściej powstaje w wyniku urazów sportowych. To bardzo częsta kontuzja podczas gier zespołowych, jak to było w przypadku reprezentanta Polski. Oczywiście, nie tylko sport może być powodem uszkodzenia. Taki uraz może zdarzyć się każdemu, np. na śliskim chodniku. Jeśli po urazie pojawi się krwiak stawu, z dużym prawdopodobieństwem możemy podejrzewać, że więzadło krzyżowe przednie zostało uszkodzone. W takiej sytuacji, pacjenta poddaje się badaniom – rezonans magnetyczny stawu powinien rozwiać wątpliwości odnośnie stanu kolana. Wśród ortopedów nie ma pełnej zgody, kiedy wykonywać to badanie: czy zaraz po urazie, czy po 4-6 tygodniach. W mojej ocenie, tuż po urazie więzadło może być obrzęknięte, co może być przeszkodą w wiarygodnej ocenie uszkodzenia.
Leczenie
Nie zawsze obraz obrzękniętego więzadła musi oznaczać wyrok leczenia operacyjnego. Być może skończy się jedynie na właściwym postępowaniu rehabilitacyjnym. Niemniej jednak, gdy po rehabilitacji pacjent odczuwa „niepewność” i „uciekanie” kolana, konieczne musi przejść leczenie chirurgiczne.
Leczenie operacyjne polega na odtworzeniu ciągłości więzadła (a tym samym stabilności stawu), najczęściej z ścięgien pacjenta. Są one „materiałem” do uformowania więzadła. Następnie, w trakcie zabiegu, w miejscach, gdzie naturalne wiązadło łączy się z kością w stawie, wiercone są kanały w kości, w które wprowadzone będzie nasze nowe więzadło. Przeszczep więzadła mocujemy w kości przy pomocy śrub bądź innych specjalnych „guzików”.
Co po operacji?
Po zabiegu następuje czas gojenia stawu, integracji nowego więzadła oraz proces biologicznej przemiany ścięgien użytych. Proces ten fachowo nazywany ligamentyzacją. Trwa on wiele miesięcy. Okres ten przypada na czas rehabilitacji, który podzielony jest na wiele etapów. Biologii nie da się oszukać i nie można tego procesu przyspieszyć. Pacjent musi wykazać się cierpliwością i rozsądkiem w trakcie rehabilitacji, gdyż bardzo często ma już poczucie pełnego zdrowia, a jego nowe więzadło nie jest jeszcze gotowe na pełne obciążenia. Ten moment bardzo często może zadecydować o ostatecznym wyniku leczenia. Zbyt szybkie podjęcie aktywności z pełnym obciążeniem stawu może doprowadzić do rozciągnięcia więzadła, a tym samym do złego wyniku leczenia. Tak więc należy zaufać lekarzowi i rehabilitantowi, a nie, jak bardzo często tłumaczą się pacjenci, własnemu samopoczuciu. „Przecież nic mnie nie bolało i czułem się świetnie” – takimi słowami tłumaczą się pacjenci.
Zabieg rekonstrukcji pozwala na kontynuowanie lub w części przypadków dopiero rozpoczęcie sportowej kariery, a uszkodzenie więzadła krzyżowego na pewno nie oznacza katastrofy dla pacjenta.